14 kwietnia 2003 „Tygodnik” podał, że Jan Paweł II, zamierzający pod koniec sierpnia odwiedzić Mongolię, uda się „po drodze” do Kazania. W tym samym dniu upewniłem się co do wagi sprawy dzięki depeszy Agencji Reuters. W dalekim mieście nad Wołgą – 797 km na wschód od Moskwy, gdzie studiował języki orientalne i prawo Lew Tołstoj – Papież ma przenocować, spotkać się z prezydentami Rosji i Republiki Tatarstanu: Władimirem Putinem i Mintimirem Szajmijewem. Pragnąłby też przekazać prawosławnym cudowny obraz Matki Boskiej Kazańskiej z końca XVI w.
Reuters i „Tygodnik” powoływały się na „źródła watykańskie”. Watykan naturalnie ani „nie potwierdzał”, ani „nie zaprzeczał”. Tak samo tradycyjnie i dyplomatycznie nabrała wody w usta nuncjatura apostolska w Moskwie: „Nic nam o tym nie wiadomo i nie ma czego komentować. Miejmy jednak nadzieję, że wcześniej czy później wizyta Papieża w Rosji dojdzie do skutku”.
Dyplomacja a przymus dziejowy
Nie milczała natomiast Rosyjska Cerkiew Prawosławna – protojerej Wsiewołod Czaplin, wiceprzewodniczący Wydziału ds. Kontaktów Zewnętrznych przy Patriarchacie Moskiewskim, powiedział w wywiadzie dla agencji ITAR-TASS: „Na ogół zgodnie z etykietą, gdy ma mieć miejsce w jakimkolwiek kraju wizyta zagranicznego przywódcy religijnego, sprawa ta jest wcześniej omówiona z najwyższymi zwierzchnikami religii przeważającej w kraju odwiedzin”. Czaplin wyrażał zdziwienie, że „kwestia wizyty Papieża jest dzisiaj łączona przez dziennikarzy nie z realnym rozwiązywaniem problemów między oboma Kościołami, lecz z oddawaniem jednej z wielu świętości, nielegalnie wywiezionych z Rosji”. Inny urzędnik Wydziału ds. Kontaktów Zewnętrznych, diakon Igor Wyżanow dodawał: „Takie zakulisowe sprawy mogą tylko pogorszyć stosunki w dalszej przyszłości. Mamy nadzieję, że strona katolicka, nastawiona na współpracę, nie będzie działać jak walec, tak jak na Ukrainie”.
Z kolei Katolicka Agencja Informacyjna zacytowała mało przemyślaną impresję ks. Tomasza Grysy, sekretarza nuncjatury watykańskiej w Moskwie: „Wiadomość, że Ojciec Święty podczas krótkiego postoju technicznego spotka się z prezydentem Władimirem Putinem, trzeba potraktować jako żart… Po pierwsze, postój techniczny w drodze do Mongolii nie będzie potrzebny, a po drugie – i najważniejsze – stosunki ze Stolicą Apostolską są obecnie na tyle napięte, aby wykluczyć w tej chwili jakikolwiek pobyt w Rosji Jana Pawła II”. Jest to, na szczęście, tylko niefortunna przepowiednia – nieuzasadniona, gdyż nie poparta faktami z ostatnich miesięcy. Sekretarz nuncjatury w Moskwie uległ chyba ideologii historycznego determinizmu.
Rosyjski film o Karolu Wojtyle
Niedawno miałem okazję obejrzeć znakomitą rosyjską opowieść filmową o Janie Pawle II, wyświetloną przez „moskiewską szóstkę”, czyli telewizję TWS. Film został nakręcony m.in. przez znanego dziennikarza Jewgienija Kisielowa latem minionego roku – mamy tu barwne sceny z papieskiego Krakowa i solidarnościowego Gdańska, z Warszawy wojennej i jej żydowskiego getta, z Wieliczki i Wadowic, z Lublina, Rzymu i Castel Gandolfo. Przyjście na świat przyszłego Papieża – opowiada Kisielow – zbiegło się z odrodzeniem Polski na gruzach imperium Habsburgów i Romanowów. Trzy miesiące po narodzinach Karola Wojtyły miał miejsce „cud nad Wisłą”, gdy Lenin postanowił „pomacać Zachodnią Europę bagnetami Armii Czerwonej”. Hymn Polski brzmi w filmie o wiele głośniej aniżeli melodyjne pieśni budionowców. Opowieści o historii Polski (sprawa św. Stanisława ze Szczepanowa, najazd Tatarów na Kraków, bitwa pod Legnicą, Sobieski pod Wiedniem, Monte Cassino, tragedia Żydów w Auschwitz, postać o. Maksymiliana Kolbego, „antysyjonistyczny” marzec 1968, „Solidarność”) przeplatają się z ekumenicznymi scenami papieskimi (Vaticanum II, Jan Paweł II pod ścianą płaczu w Jerozolimie w 2000, na Filipinach w 1995, na Ukrainie w 2001).
Nazajutrz po projekcji, będąc pod wrażeniem kadrów ekumenicznych, rozmawiałem na temat filmu i Papieża z wysokim przedstawicielem Federacji Rosyjskiej w Polsce, osobą niesłychanie przyjaźnie nastawioną do Jana Pawła II. Zadałem pytanie: „Czy Jan Paweł II ma szansę spotkać się jeszcze z patriarchą Aleksijem?”. „Jest duża szansa”. „Gdzie, czy znowu w Austrii?” – pytałem w nawiązaniu do planowanego już w 1997 roku spotkania obu hierarchów w dawnej stolicy Habsburgów. „Może nawet w Rosji” – usłyszałem, więc dociekałem dalej: „Co można zrobić, aby zwiększyć szanse na spotkanie?”. „Nic, po prostu milczeć i czekać”.
„Papieski szturm na Kazań”?
Czy moskiewska „Niezawisimaja Gazieta” to tytuł zawsze „lepiej wiedzący”, czy też może pragnie sprawiać takie wrażenie, aby przywabiać coraz większą liczbę czytelników? Na pewno – mimo że posiada stały i interesujący dodatek „Religie” – jest organem niechętnym tradycyjnej religii, a więc stara się, na ile potrafi, aby nie doszło do odwiedzin Rosji przez Jana Pawła II. Opinie na temat „NG” konstruuję w oparciu o wydarzenia z ostatnich sześciu miesięcy oraz ich interpretację na łamach tejże gazety. Na marginesie dodam, że zbyt często pojawia się ona w polskich mediach jako obiektywne źródło informacji, a w istocie często publikuje kaczki dziennikarskie albo pragnie kształtować rzeczywistość w pożądanym dla siebie duchu pseudowolteriańskim. 30 października 2002 r. pojawił się tam artykuł Władimira Płatonowa, pt. „Papież rzymski” w Moskwie”, poświęcony wspomnianemu filmowi Kisielowa. Czytając tekst – niesprawiedliwy i napastliwy zarówno wobec bohatera, jak i wobec współautora filmu – miałem wrażenie, iż „NG” opowiada o czymś, czego nigdy nie widziałem.
Dwa dni po informacji Reutersa „NG” publikuje tekst pt. „Rzymska wyprawa na Kazań. Jan Paweł II może odwiedzić stolicę Tatarstanu” autorstwa Olega Niedumowa i Giovanniego Bensi, długoletniego korespondenta radia „Swoboda” i włoskiego pisma „L’Avvenire”. Autorzy starają się przedstawić zalety i wady ewentualnej wizyty Papieża. Oto zalety: „Wiadomość o możliwej wizycie Papieża w Kazaniu wygląda jak „balon próbny”, wypuszczony przez Watykan, aby zobaczyć, jak zareaguje Moskwa. (…) W Watykanie liczą na pomoc Kremla w dziele urzeczywistnienia wizyty Jana Pawła II w Rosji. Przecież Władimir Putin niejednokrotnie wypowiadał się bardziej przyjaźnie niż Patriarcha na temat tej możliwości. W szczególności w znanym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” wyraził „zachwyt” dla Pontifexa i powiedział, iż w „każdej chwili” jest gotów zaprosić go do Rosji. Szef państwa rosyjskiego, jak widać, nie kieruje się motywami czysto religijnymi, lecz ma świadomość, iż przybycie Papieża Rzymskiego do Moskwy podniosłoby prestiż międzynarodowy Rosji”.
Przeważają jednak wady. „NG” poucza Putina: „Kilka tygodni temu Jan Paweł II po raz kolejny potwierdził zamiar zwrócenia ikony Matki Boskiej Kazańskiej. Przepuszczając do prasy informacje o możliwości wizyty Papieża w Tatarstanie, Watykan chciał tym samym zagrać na przeciwnościach między Kazaniem a Moskwą. Pytanie tylko, czy podobna polityka będzie perspektywiczna dla dalszego rozwoju stosunków między Rosją a Tatarstanem?”.
„Piąta kolumna” z Zachodu
18 kwietnia „Niezawisimaja” publikuje artykuł „Szajmijew godzi Papieża z Patriarchą. Tatarstan prowadzi rozmowy z Watykanem za plecami Moskwy”. Z tekstu wynika, że Putin sprzyjając odwiedzinom Papieża w Rosji miał na myśli Moskwę, a nie, tak jak Mintimir Szajmijew, stolicę Republiki Tatarstanu Kazań: „Jak wiadomo – pisze NG – Szajmijew chce przedstawić Tatarstan jako wzór do naśladowania w dziedzinie stosunków międzyreligijnych. Prawosławni i muzułmanie, podług jego opinii, mogą w przyjaźni i zgodzie współżyć ze sobą w republice”. Tatarstan jest rzeczywiście najbardziej samodzielny politycznie i religijnie wśród 89 podmiotów administracyjnych Federacji Rosyjskiej.
Tytuł artykułu nie odpowiada w pełni jego treści. Te braki „NG” starała się „nadrobić” 21 kwietnia, gdy informowała, że „Kasjanow i Berlusconi przygotowują wizytę Papieża”. „Namawiają Aleksija II, aby nie przeszkadzał przyjazdowi naczelnego katolika do Moskwy”. To zdumiewające, ale gazeta stwierdziła, że Cerkiew może poprzeć przyjazd Jana Pawła II do Rosji z taktycznych względów… ekonomicznych: „Po wejściu w życie ustawy o ziemi parafie i klasztory RCP znalazły się na skraju kryzysu ekonomicznego. Jeżeli do ustawodawstwa nie będą w swoim czasie wniesione odpowiednie poprawki, budżet Patriarchatu Moskiewskiego może bardzo ucierpieć. Rozwiązać tego problemu Cerkiew bez pomocy państwa nie może. Możliwe przeto, że spotkanie Patriarchy z Papieżem będzie traktowane przez władze jako warunek konieczny dla rozwiązania kwestii cerkiewnej własności ziemskiej”…
Napisałem wyżej o „pseudowolteriańskim” charakterze tekstów z zakresu religii, publikowanych w „Niezawisimej Gaziecie”. Uważam, że Wolter – jako autor „Traktatu o tolerancji” – miałby dziś Papieżowi z Polski więcej do powiedzenia niż autorom banalnych antypapieskich tekstów z „Niezawisimej”. Jej pseudoliberalne opinie są za to często zbieżne z antypapieskimi wypowiedziami publikowanymi w internecie przez rosyjskoradiomaryjną grupę „Radoneż”. Niesłychanie ostro krytykuje ona Watykan i „liberalne skrzydło RCP”, powołując się właśnie na artykuły z „Niezawisimej Gaziety”: „Synchroniczny nacisk Zachodu i „piątej kolumny” wewnątrz Rosji na RCP za pomocą wtłaczania stereotypów: „Kościół katolicki jest siostrą prawosławia” i „prawosławie to ostoja totalitaryzmu” kwalifikują autorzy jako „demokratyczne polowanie na czarownice” (NG, 19.03.2002) – tę opinię przywołało w pozytywnym kontekście właśnie pismo „Radoneż. Prawosławnoje Obozrienije” (nr 3/2002).
Rosja przyjazna Papieżowi
Znam parę osób, a i sam zaliczam się do ich grona, którzy kupują „Gazetę Wyborczą” ze względu na jej profesjonalny „serwis rosyjski”. „Gazeta” jest przyjazna wschodniej polityce ekumenicznej Jana Pawła II i jego idei Większej Europy, z której nikt w XXI wieku nie zdoła już wyłączyć Rosji, Ukrainy, a nawet Białorusi. Szkoda jednak, że największy polski dziennik nie posiada rubryki „Bełkot antypapieski z Rosji”. Tam właśnie bowiem, a nie do rubryki „Z Rosji o Rosji”, winien trafić tekst Maksima Szewczenki, szefa klubu prasowego „Polityka Wschodnia”, pt. „Papież niepotrzebny” (25 kwietnia). Mamy tu kilka fałszywych tez. Po pierwsze, nie jest prawdą, iż „Papież jest pewien, że prędzej czy później Rosja będzie katolicka”. Trudno wymagać od nieoczytanego autora, aby znał papieskie nauczanie dotyczące Rosji i prawosławia. Mógłby jednak chociaż poczytać miesięcznik „Woprosy Fiłosofii” (nr 4/1996), gdzie opublikowano rosyjski przekład listu apostolskiego „Orientale lumen”. Siergiej Chorużyj, dobry znawca prawosławia i duchowny Cerkwi, pisze we wstępie do listu: „Ikona prawosławna, muzyka liturgiczna, tradycja ascetyczna są tu rozumiane jako wartości zrozumiałe dla katolickiej świadomości i działające na nią ożywczo. Zbliżenie nabiera charakteru wewnętrznego i musi prowadzić do uświadamiania sobie wspólnych duchowych korzeni dwóch tradycji, do budowy jedności chrześcijan od wewnątrz”; „Sposób, w jaki przedstawiono tu tradycję prawosławną, w niczym się nie różni od jej własnego pojmowania samej siebie”.
Jest w tekście Szewczenki wiele fantazji, z którymi nie ma co polemizować (Papież jest „fanatycznie wierzącym człowiekiem”, „postępuje tak, jakby rzeźbił w miękkim drewnie wzór zrozumiały tylko dla niego samego”). Skoro jednak autor mówi, że Papież „jest w Rosji niepotrzebny”, trzeba zadać pytanie, w imieniu której Rosji przemawia? Na pewno nie w imieniu Dmitrija Lichaczowa, który w r. 1993 przybył do Watykanu na audiencję: „Nigdy nie zapomnę, jak dwaj starcy ze łzami w oczach oglądali unikatową książkę – członek Akademii, Dmitrij Lichaczow, przywiózł papieżowi Janowi Pawłowi II swój album o Sołówkach, gdzie sam ongiś siedział za „religijną propagandę”, i pokazał mu na fotografii zakratowane okna cel klasztornych, które stały się celami więziennymi dla licznych przedstawicieli duchowieństwa katolickiego. Tych, których aresztowano po głośnej wypowiedzi oskarżyciela Nikołaja Krylenki: „Kościół katolicki zawsze był wrogiem ludu”„ (Aleksiej Bukałow, „Skolko wiorst ot Pierwogo Rima do Trietjego? Moskwa slezam nie wierit”, „Nowoje Wriemia”, nr 47, 2000, s. 36). Ani nie w imieniu słynnego teoretyka literatury Jurija Łotmana, który na wieść o wyborze papieża-Polaka wykrzyknął: „Habemus papam, nu zdorowo!”.
Ani nie w imieniu Andrieja Sacharowa… Przypomnę, że 27 maja 1984 r. w Viterbo Jan Paweł II wspomniał o wizycie Tatiany Bonner-Jankielewicz, przybranej córki więzionego w ZSRR Sacharowa, który miał odwagę wyrazić protest przeciwko agresji wojsk Breżniewa na Afganistan. „Polecam waszym modlitwom prośbę – mówił Papież – aby Bóg zechciał wysłuchać oczekiwań i życzeń tych wszystkich osobistości oraz ludzi z różnych narodów i każdego stanu, którzy lękają się o zdrowie i o wolność uczonego i jego żony”. W roku 1985 przyjął na audiencji Jelenę Bonner, której pozwolenie na wyjazd za granicę dla operacji serca Sacharow okupił głodówką. W 1989 r. Sacharowowie byli na audiencji u Jana Pawła II. Laureat pokojowej Nagrody Nobla zadał Papieżowi pytanie: czy ma się zgodzić na uczestnictwo w pracach sowieckiej Rady Najwyższej, reprezentującej interesy komunistów? Jan Paweł II nie oponował, dodając, że własne sumienie podpowie mu, co i jak robić.
To prawda, że większość z wyżej wymienionych odeszła już do wieczności. Ale i dziś w Rosji Jana Pawła II widzieliby chętnie np. Gorbaczow, Jelcyn, Putin, a także zapewne Aleksij II, gdyby zdołał osłabić konserwatywne „prawe skrzydło” swojej Cerkwi.
Matka Boska Kazańska
Rzecznik Stolicy Apostolskiej Joaquín Navarro-Valls w oficjalnym oświadczeniu mówił o „pragnieniu Ojca Świętego, aby dać narodowi rosyjskiemu i Patriarchatowi Moskiewskiemu św. Ikonę Kazańską, która od lat jest przechowywana w Watykanie”. Ikona została cudownie odnaleziona przez dziewięcioletnią dziewczynkę Matronę w Kazaniu w 1579 r., peregrynowała potem po Moskwie i po Sankt-Petersburgu. W 1904 r. została wykradziona z kazańskiej cerkwi Zwiastowania NMP. Na początku r. 1970 odnalazła się na Zachodzie, aby trafić do Fatimy i wreszcie do Jana Pawła II, który chroni ją w prywatnych apartamentach w Watykanie, a latem w prywatnej kaplicy w Castel Gandolfo. Teraz Ojciec Święty pragnie ją oddać prawowitym właścicielom.
Rosjanie od dawna wątpili, czy ikona będąca w posiadaniu Papieża jest oryginałem. Silvio Berlusconi, premier Włoch, zaręczył – w imieniu części ekspertów komisji powołanej przez Watykan i Patriarchat Moskiewski do zbadania autentyczności ikony – że obraz jest autentyczny. Ale na tę samą Komisję, a przynajmniej na jej prawosławną część, powołał się Patriarchat, twierdząc, że obraz jest tylko XVIII-wieczną kopią. Nieoceniona „Niezawisimaja Gazieta” opublikowała 25 kwietnia tekst „Watykan podsuwa Patriarchatowi nieprawidłową ikonę” z nagłówkiem: „Opinia rosyjskich ekspertów zagraża wizycie Papieża Rzymskiego w Rosji”.
Otóż nic z tych rzeczy. Każdy, kto zna historię ikony, wie, iż Rosjanie od dawna mieli kłopoty w ustaleniu losów oryginału. Jedni twierdzą, że ikona została przeniesiona do Moskwy, a potem do Sankt-Petersburga (ostatecznie w 1811 do Soboru Kazańskiego). Według innych – jak podaje np. Brockhaus i Efron, czyli rosyjska klasyczna encyklopedia z początku XX wieku – ikona z Moskwy i Sankt-Petersburga była kopią, wykonaną dla Iwana Groźnego, podczas gdy oryginał przebywał do 1904 w kazańskim soborze NMP. Ale wszystkie obrazy przedstawiające Matkę Boską Kazańską zawsze były traktowane przez RCP jako cudowne.
I ten fakt właśnie trzeba potraktować jako znak nadziei, być może nawet jako prolog ważnych wydarzeń ekumenicznych pod koniec sierpnia Roku Pańskiego 2003.