Vilniaus Maratonas – Maraton w Wilnie
https://www.vilniausmaratonas.lt/galerija/vilniaus-maratonas-2010/
Uzyskany wynik w drugim maratonie: 3:35:15
Po krakowskim wyśmienitym debiucie – do mojego drugiego (zagranicznego pierwszego) maratonu w Wilnie, czyli w stolicy sąsiedniej Litwy, przygotowywałem się raczej spokojnie, 4–5 razy w tygodniu przez tygodni osiem. Program treningu napisał mi znowu nieoceniony mgr Andrzej Zatorski, z tą myślą, że rekordu tym razem bić nie będziemy, ale wynik w miarę przyzwoity osiągnąć wypada. Do Wilna wyprawiłem się autobusem z dzielną córką Anetką, która wspomagała mnie na trasie i napojami, i żelami, kręcąc przy okazji aparatem dynamiczne filmiki na trasie i na samym finiszu (efekt poniżej). Maraton składał się z czterech identycznych okrążeń po 10,5 km – zaczął się i skończył na placu przed katolicką Bazyliką archikatedralną Św. Biskupa Stanisława i Św. Władysława w Wilnie, miejscu pochówku wielkich książąt litewskich i królów Polski. Bardzo w sumie monotonna trasa prowadziła wzdłuż rzeki Wilii. Maraton organizacyjnie nader przeciętny – pompa duża, ale tylko na starcie i na mecie. Na początku biegliśmy razem z półmaratończykami, ale gdy zeszli, zrobiło się na trasie nieomal pusto. I właśnie na tym trzecim okrążeniu, w zupełnej pustce, miałem podwójnego pecha. Najpierw – z własnej winy – nie skręciłem dobrze na stadion (biegłem zupełnie sam) i dołożyłem sobie tym sposobem z 200 metrów… A później przeciskałem się na bulwarze pod jakimś szlabanem! To nie żart… Na czwartym okrążeniu już go zresztą nie było. Maraton ukończyło ledwie 279 osób, ja zająłem miejsce w pierwszej ćwierci (67). W kategorii wiekowej 50+ otarłem się nawet – ten jeden jedyny raz w życiu w maratonie – o podium. Zająłem 4 miejsce na 38 żwawych pięćdziesięciolatków.