Maraton Nowojorski
3 listopada 2024 r.
Maraton Nowojorski
3 listopada 2024 r.
47 TCS Amsterdam Marathon – 15 października 2023
Uzyskany czas 05:04:43
W niedzielę 15 października profesor Grzegorz Przebinda – w latach 2012–2020 rektor Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Krośnie – pokonał 20. w swoim życiu klasyczny maraton biegowy. Tym razem miało to miejsce w Amsterdamie w Holandii Północnej – w stolicy konstytucyjnej Niederlandów.
W sportowym dorobku profesora Przebindy jest to już dwudziesty maraton biegowy. W latach 2010–2023 ukończył on bowiem dokładnie tyle właśnie biegów na owym królewskim dystansie – na trzech kontynentach (w Europie, Azji i Ameryce Północnej), w 16 krajach (Polska, Litwa, Estonia, Francja, Rosja, Izrael, Turcja, Hiszpania, USA, Węgry, Portugalia, Włochy, Ukraina, Grecja, Niemcy i Holandia) oraz w 19 dużych miastach i metropoliach (Kraków, Wilno, Tallin, Paryż, Moskwa, Jerozolima, Sankt Petersburg, Stambuł, Sewilla, Walencja, Boston, Budapeszt, Nowy Orlean, Porto, Rzym, Kijów, Ateny, Berlin, Amsterdam).
BMW Berlin Marathon – 25 września 2022
Uzyskany wynik 04:42:20
Dzisiaj dystans tego maratonu wynosi oczywiście klasyczne 42 km 195 metrów – organizatorzy musieli zatem dodać te parę kilometrów, wyprowadzając biegaczy z trasy głównej – gdzieś na kilometrze czwartym – na 2-3 kilometrową pętelkę… Próbowałem zatem – tu już powrócę ostatecznie do wątku osobistego – pokonać ten autentyczny maraton już w listopadzie 2016, ale – o zgrozo – poniosłem klęskę. Osłabłem totalnie jakieś 800 metrów przed metą, za wcześnie i niepotrzebnie rozpoczynając finisz. Pewnie bym nawet jakoś się na Stadion Olimpijski pod Akropolem doczołgał, ale czujni i bezlitośni greccy stróże biegu wzięli mnie zwyczajnie pod bary, wtłoczyli do karetki i odwieźli na sygnale do szpitala… Przebiegłem potem w latach 2017-2018 jeszcze trzy kolejne maratony – w Porto, Rzymie i Kijowie, ale cały czas miałem gdzieś z tyłu głowy owo fatalne niepowodzenie w Atenach, i to już dosłownie u wrót mety. Doszła też do tego jeszcze najpierw kontuzja lewego biodra, a zaraz potem konieczność jego wymiany na ceramiczno-tytanowe. Dokonało się to w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu w lutym 2019. A zaraz potem nadeszła pandemia i obowiązkowa przerwa w maratonach dla wszystkich, także tych z własnymi biodrami. Ja sam powoli, acz systematycznie starałem się powrócić do jakiej takiej formy, aby jeszcze raz stawić czoło maratońsko-ateńskiej trasie. Zakończyć wszystko rozsądnym finiszem na Stadionie Panateńskim, powiesić sobie na szyi medal. Nie było to marzenie całkiem realistyczne, a to z dwóch względów – po pierwsze, oczywiście, z powodu wymiany biodra, a po drugie – za sprawą wysokiej trudności trasy. Rzecz w tym, iż od 16 aż do 31 km trzeba się tam systematycznie piąć pod górę… Od maja zatem 2019 aż po listopad 2021 biegałem sobie wytrwale po Krośnie nad Wisłokiem i po jego okolicach, m.in. pod stromą górę nad Zamek Fredry w Odrzykoniu, na treningach i po różnych zawodach pomniejszych (Rydzów, Krościenko Wyżne, Haczów, Niepołomice, Jedlicze). W sumie uzbierało się tego całe 2000 km. Niby niedużo, a cieszyło. Tym bardziej, że i rowerem przejechałem po górkach Podkarpacia nad Wisłokiem, Jasełką i Sanem – wraz z Krzyśkiem Frączkiem i Zbyszkiem Barabaszem – kilometrów ponad 6000. I tak przygotowany wyruszyłem 10 XI 2021 wespół z Dominikiem Wróblem z Jasła – który mi już wcześniej towarzyszył na maratonach w Porto, Rzymie i Kijowie – oraz synem Igorem – który z kolei był ze mną w Rzymie i w Kijowie – na bieg maratoński do Grecji. O samym wyścigu nie ma się co rozpisywać – pierwsza połowa przebiegła zupełnie dobrze, zanosiło się nawet na 4.10 (taki notabene czas osiągnął Dominik), ale druga połówka, ta pod górkę, okrutnie zweryfikowała pierwotne wyliczenia. W sumie jednak przebiegłem teraz ów ostatni – fatalny ongiś – kilometr nadspodziewanie żwawo. Ze wzruszeniem, co tu kryć, przemierzyłem ostatnie 300 metrów na Panateńskim Stadionie Olimpijskim. Medal na piersi powiesiłem sobie sam, ale ładne zdjęcie zawdzięczam już organizatorom. Wyrażam w tym miejscu wdzięczność Emilianowi Zadarce, który ongiś był, nolens volens, świadkiem mojej porażki w Atenach, ale teraz skutecznie przygotował mnie do szczęśliwego rewanżu. Dziękuję też wszystkim – żonie Annie, córce Anecie, synowi Igorowi, Władkowi, Wicie i Alicji Witaliszom, Agnieszce Woźniak, Frankowi Tereszkiewiczowi, Andrzejowi Zatorskiemu, Joasi Jagiełło-Kuczale, Lucynie Pojnar, Jadzi Zych, Dominice Szafran, Jackowi Wnukowi, Tomkowi Pytlowanemu, Rafałowi Kinowi, Piotrkowi Waisowi, Władkowi Chłopickiemu, Grześkowi Sobolewskiemu, Łukaszowi Wojtyczce, Piotrkowi Łopatkiewiczowi , Staszkowi Koziarze, Marysi Makuch, dwóm kolegom maratończykom: Jarkowi Kuciowi i Romkowi Sosnowskiemu – którzy we mnie aż do szczęśliwego końca wierzyli.
18. Ateny – 14 listopada 2021
4:42:24
Do tego najprawdziwszego maratonu na trasie Maraton–Ateny podchodzić musiałem dwukrotnie. Po raz pierwszy pięć lat temu – 13 XI 2016 – i miał to być mój w sumie piętnasty już maraton, pokonany w dodatku na trasie, którą przebiegł mężny hoplita Filippides 12 IX 490 przed Chrystusem. Stało się to natychmiast po tym, jak ateńskie wojska pokonały pod Maratonem Persów. Tenże Filippides przebył w trudzie i znoju dystans 38-40 km, zdążył jeszcze poinformować Ateńczyków o płynącej ku miastu groźnej flocie perskiej i padł martwy.
© 2024 Profesor Grzegorz Przebinda
Theme by Anders Noren — Up ↑